Lidia Szadkowska

Lidia Szadkowska



"… dowiodłam sobie i medycynie, że unikając leków, wcale nie muszę znaleźć się na wózku." - Lidia Szadkowska

Lidia Szadkowska
Źródło zdjęcia
Niewątpliwie najlepszym "żywym" i prawdziwym przykładem jest tutaj historia (całkowicie autentyczna) pani Lidii Szadkowskiej, kobiety, której udało się zwalczyć reumatoidalne zapalenie stawów, odstawiając z biegiem czasu dosłownie wszystkie leki wbrew zaleceń lekarza.

Napisała nawet książkę pt. "Jak wyleczyć nieuleczalne choroby" w której krok po kroku opisuje to, co zrobiła i jak postępowała, by poradzić sobie z RZS. Publikacja natychmiast stała się bestsellerem w wydawnictwie ZłoteMyśli.pl i utrzymuje się tam do dziś. Tyczy się praktycznie każdej, na pierwszy rzut oka "nieuleczalnej" choroby, a więc nie tylko gośćca.

Pani Lidia, przez ponad 3 lata intensywnie leczyła się metodami konwencjonalnymi. W ciągu tych kilku lat, jej stan zdrowia, zamiast się polepszyć, w znacznym stopniu pogorszył się... I jak się domyślasz, cierpiała nie tylko fizycznie, ale i psychicznie.

Jej stawy stały się nabrzmiałe i zesztywniałe. Silny ból powodował, że nie mogła się prawie poruszać, a nawet spać. Można powiedzieć, że stała się kaleką niezdolną do wykonywania codziennych czynności.

Oczywiście jadła "normalnie", korzystała z rad lekarzy, przyjmowała wszystkie leki, które jej przypisywano, odwiedzała przychodnie, szpitale, sanatoria, brała zastrzyki i jak myślisz, jakie były tego wszystkiego efekty ? - ŻADNE ;-(( Mało tego, wmawiano jej jeszcze następujące zdanie - "może być tylko tak samo albo gorzej". Tak, dobrze czytasz. Według mnie jest to niedorzeczne i czytając jej publikacje, sam nie mogłem uwierzyć w to, jak lekarze potrafią być absurdalni, a najgorszą rzeczą było to, że była to absolutna prawda, gdyż było tylko gorzej.

Jak sama mówi, dochodziło do zasłabnięć, zatruć lekami, nie wspominając już o myślach jakie towarzyszą wówczas człowiekowi przy tak silnym bólu i cierpieniu. Nie dawano jej żadnej nadziei na wyzdrowienie, jednak nie mogła uwierzyć w to, iż to schorzenie nie ma swojej przyczyny.

Pani Lidia zaczęła czytać masę książek na temat chorób, leczenia dietą, ziół, odżywiania, medycyny niekonwencjonalnej jak również konwencjonalnej. Rozmawiała nawet z lekarzami wegetarianami, z ludźmi, którzy odżywiali się zupełnie inaczej niż większość dzisiejszego społeczeństwa i do tej pory dziwi ją fakt, że tej wiedzy praktycznie w ogóle nie przekazuje się ludziom.

Nie sposób sobie wyobrazić, ilu ludzi żyłoby szczęśliwiej i ilu uratowałoby się od przedwczesnej śmierci (!).

Nieustannie starając się zagłębiać w tajniki leczenia naturalnego, w końcu, mimo tego, że żaden z lekarzy nie poparł jej decyzji - postanowiła wdrożyć w życie i praktykować wszelką teorię na własnym organizmie.

Obserwowała jak różne sposoby odżywiania itp. działają na jej organizm. Rezultaty tego były oszałamiające.

Wbrew temu, co mówił lekarz, a nawet zakazywał takich pomysłów, wyeliminowała ze swojego menu wszelką przetworzoną żywność, mięso, skończyła z piciem mleka i spożywaniem produktów na jego bazie (np. jogurty, serki, sery itp.), odstawiła cukier.

Postanowiła skupić się na oczyszczaniu organizmu, witaminach, warzywach, owocach, bardzo zdrowych kaszach, ryżu, piciu mnóstwa ilości czystej wody, soków. Zadbała o miejsce snu oraz pracy. Korzystała również ze słońca, i to tak często jak to tylko możliwe.

Uświadomiła sobie również fakt, jak ogromnie ważnym "lekiem" na RZS jest... RUCH. Zaczęła wykonywać delikatne ćwiczenia, tak jak jej intuicja radziła. Dużym błędem ludzi cierpiących na RZS jest to, że starają się oni jak najmniej ruszać. Jest to mylne myślenie. Stosowne i systematyczne ćwiczenia pomogą Ci w dużym stopniu zwiększyć i utrzymać zakres ruchu w stawach.

Efekty jej działań były ZDUMIEWAJĄCE ! Z resztą mogę to potwierdzić w swojej dawnej chorobie ;-)

Pozwolę sobie w tym miejscu przytoczyć jedno zdanie, które chyba najlepiej to wyrazi:

"Gdy moje wyniki się poprawiły, lekarz zapytał mnie co zrobiłam. Odpowiedziałam, że właśnie to czego mi nie polecał, a nawet wręcz odwodził od takiego pomysłu." - Lidia Aleksandra Szadkowska

Jej sprawność zaczęła polepszać się z dnia na dzień, miała coraz więcej energii i siły przy realizowaniu codziennych prac domowych. To, co natomiast było najciekawsze, to to, że leki stopniowo stawały się bezużyteczne.

Nadal myślisz, że medycyna konwencjonalna to nic złego ? Po prostu to przemyśl, proszę Cię.

Kiedy odwiedziła lekarza, zapytał się jej, co zrobiła, że wyniki się tak polepszyły. Odpowiedziała na to, że właśnie to, czego jej nie kazał. Udowodniła mnóstwa ludziom, że to, co jemy i czy żyjemy zgodnie z naturą i szacunkiem do swojego ciała, ma nieprawdopodobnie duże znaczenie. Osobiście kocham takich ludzi ;-) Leczeniem naturalnym interesuje się już jakiś czas i nie raz już spotkałem się z takimi przypadkami, gdzie osoba ciężko chora bierze sprawy w swoje ręce i nieustannie brnie do przodu, nie poddając się - coś wspaniałego i bez wątpienia warto uczyć się od takich ludzi.